Leżąc i pocąc się w łóżku myślał nad tekstem i sensem udzielania się w internecie. W sumie zmotywowała go pewna artystka, pisarka, która zrobiła mały gest. Wyciągną komórkę włączył S.I. dyktafon Google i zaczął dyktować zdania poprawiając po sztucznej inteligencji jej nieudane próby wychwycenia mowy…
Ostatnio ukończył książkę o magu detektywie, dość brutalną jak na gatunek traktujący o magii. Ale w końcu jakaś książka dla dorosłego czytelnika – pomyślał. Książka z jajem, z gatunku wstrząśnięta nie mieszana. Już wiedział że skompletuję inne tomy tej serii.
W sumie zabierał się ciągle za nową książkę aby nabrać jeszcze większej chęci na czytanie. Dziś mu pękło 70+ str., jeśli nie 80 i chyba pobił kumpla w ich mini rywalizacji.
Jaką książkę zaczął? Nie chciał zdradzać tytułu, ale napomknął, że to coś z gatunku super mocy. Dlatego ją zaczął? Myślał kupić kolejne tomy a nie chciał kupować kota w worku…
Przez tą wiosenną pogodę był tak rozbity, że przeleżał pół dnia w łóżku i spał godzinę po południu. Nachodziły go myśli, co będzie latem czy przypadkiem temperatura nie dojdzie do 50 stopni. Tak, bał się o mamę która już miała i tak duże problemy ze zdrowiem.
Sumienie podpowiadało mu aby czytał książkę Kinga, żeby ją w końcu skończył, lecz pragnienia i żądze, kierowały go do prozy a chęć długiego i zdrowego życia w kierunku tematyki leczenia chorób, dietą, choć tu byłoby lepsze stwierdzenie, zdrowego stylu życia.
Postanowił zakończyć wpis gdyż ciśnienie o mało nie rozerwało mu pęcherza, udał się siedziby gdybania…
Leave a Reply