Dziś dowiedziałem się od 70+ letniej sąsiadki że tuż obok mnie był przypadek koronowirusa…
Po małym “śledztwie” moje obawy się potwierdziły… Parę sąsiadek powiedziało mi to że plotka a jeden sąsiad był enigmatyczny, powiedział, że on na to nic nie poradzi.
Dopiero po rozmowie z panią z kiosku dowiedziałem się szczegółów i dostałem potwierdzenie – już jej o tym mówiło 20 osób z okolicy…
Poszedłem po leki do apteki a aptekarz prawie kichający, ale leki dla mamy musiałem wziąć… Przy okazji poinformowałem dwóch sąsiadów.
W lokalnym sklepie facet wykupywał żywność, podobno gdzieniegdzie już nie ma soli i cukru… Zresztą w aptece nie było Stevii. Tu też ten facet powiedział, że pogotowie przyjechało “elegancko w maskach” i chyba kombinezonach.
Zadzwoniłem do kolegi i ten to potwierdził, podobno u niego w pracy to mówili. Wykonałem telefony jeszcze do 2 kumpli którzy nie kryli zaskoczenia, jeden mi powiedział że poczeka na oficjalne informacje.
Za 2 minuty się odezwał i przesłał link do artykułu … Padł na mnie i moją Mamę blady strach… Nawet nie mam ochoty czytać książek, zresztą czuję lekki stan przed – tak to już mnie chwyta od 2 tygodni.
Zapasy mam jak na wojnę i być może się przydadzą pod warunkiem że już nie mamy bakcyla… Kupiłem w tamtym miesiącu pewną mądrą książkę o grypie, i mogę się domyślać że w miesiąc, krócej, epidemia obejmie całą Polskę.
Kumpel mnie pocieszył, że był pacjent 100 letni i wyszedł z tej choroby. 😀
Zaraz porobię afirmacje typu “jestem zdrowy” i przypilnuje mamę aby zrobiła choć dwie.
Mama z nerw przed chwilą zacięła się okropnie w palec, krew normalnie się leje – chyba jest rozkojarzona i zdenerwowana…
Odwołam nawet wizytę u psychologa, Mama coś przebąkuje o pójściu i zrobieniu wyników moczu – szczerze teraz to rodzicielce odradzam a tyle razy jej mówiłem aby z tym nie zwlekała, ale teraz do przychodni jej nie puszczę…
C.D.N.
Leave a Reply