Muszę przeanalizować ratio nauka Vs odpoczynek i zmniejszyć intensywność nauki albo zrobić wolne weekendy lub z mniejszą intensywnością – tak mam problem z life / work ballance.
Chciałbym wcześniej albo krócej wychodzić z psem pod wieczór – tak max 30 minut. Powód: Za późno wstaję bo o 7 rano a jednak chciałbym o 5:00 – kilkakrotnie już tego próbowałem ale moje plany zmienia pora roku (słońce).
Ludzie są dziwni, lubię sobie na chwilę 5 – 30 minut przysiąść na schodach od klatki rano i wieczorem a traktują mnie dosłownie jakbym tam mieszkał – sąsiad dawał mi aluzje, że powinienem przynieść kapelusz (dodam, że on tylko na zakupy wychodzi) i zbierać co łaska… Inny gościu podjeżdżał autem i pokazywał mnie swojej żonie – co to niby nie można sobie na chwilę odpocząć w cieniu?
Zmieniając temat, ciężko mi się siedzi przez korzonki, jeszcze nie mam ich zaleczonych. Dowiedziałem się, że w kryzys dopiero wejdziemy – akcje znowu idą w dół, dla mnie to świetnie :D. To jeśli chodzi o giełdę bo jeśli chodzi o koszty utrzymania to gorzej – o wiele mniej można kupić i opłaty dołują…
Akurat słucham audycji wideoprezentacje o kryzysie. Z rana było 17C i fajnie się chodziło. Sąsiadka mnie dorwała i mówiła 95% rzeczy oczywistych o zdrowiu i mi zajęła godzinę – jak ona się doczepi to trudno wybrnąć…
Dalej kontynuuje post “14:10”, mam efekty oby szło tak dobrze (do 80 kg) i nawet zastanawiałem się jakby wyglądał u mnie post 16:8 ale nie jestem jeszcze na niego gotowy – bylebym się nie poddał. Właśnie została mi niecała godzina do końca głodówki i odczuwam trochę większą chęć zjedzenia czegokolwiek – ale wystarczy, że się napiję herbaty i będzie OK.
Muszę kończyć gdyż czuję “dragon lick” – czyli przed-objaw przed zgonem mózgu – bardzo złym samopoczuciem psychicznym. Dodam, że nawet przestałem liczyć kiedy miałem ten zły stan “zgon mózgu”. Czyżby mowa trawa sąsiadki i związane z tym napięcie i zmęczenie psychiczne przyczyniło się do tego?
Leave a Reply